I Wprowadzenie, Tak nam mówili
w szkole od najmłodszych lat. A przytaczając to stare przysłowie, nauczyciele
oczekiwali, że zachowamy właściwą kolejność w wykonywanych zadaniach. Owszem,
okazało się bardzo szybko, że linie wychowawcze przebiegać muszą równolegle i
są rozłożone w czasie – ale jednak ten fundamentalny porządek musi być
zachowany. Popatrzmy zatem
na efekty powszechnego dziś braku tzw. Kinderstube w wychowaniu nowych
pokoleń. Cóż pomoże znajomość języków, sprawność fizyczna młodego człowieka,
wysoka średnia ocen na dyplomach, a nawet jego znakomita sytuacja materialna,
jeśli zabraknie w codzienności tego, co nazywamy zasadami dobrego wychowania?
Ileż strat poniesie i sam zainteresowany, i jego otoczenie, gdy owo „ABC” nie
zostanie „zainstalowane” jako zasadniczy i niezbywalny „program”
funkcjonowania jednostki w społeczeństwie! Nie inaczej ma
się rzecz z największym naszym skarbem na ziemi, jakim jest Eucharystia. Na
stronach „Salwatora” (nie mówiąc już o wszelkich innych płaszczyznach
formacyjnych) znajdziemy głębokie rozważania tej Tajemnicy i koniecznie
trzeba je wykorzystać. Ale zwróćmy uwagę, że owocne, godne i piękne
przeżywanie Mszy Świętej domaga się respektowania wielu „drobiazgów”, których
brak może i nam, i bliźnim utrudnić lub wręcz uniemożliwić prawdziwe i pełne
Spotkanie z Tym, Który do końca i bez końca nas umiłował. Jeśli ktoś z
Czytelników po lekturze proponowanego przeze mnie cyklu stwierdzi, że żaden z
omawianych w kolejnych numerach tematów go nie dotyczy i wszystkie te zasady
zachowuje od swej młodości – niech odśpiewa z radością Te Deum lub Magnificat
i dziękuje swym rodzicom oraz wychowawcom za wspaniałą formację duchową. Ale
jeśli sumienie upomni się, że pewnych elementów eucharystycznego savoir-vivre’u
nie znamy czy nie stosujemy – niech wtedy tenże Czytelnik pełen skruchy
odśpiewa Psalm pokutny 51 (50) Miserere mei i czym prędzej się nawróci, a w
duchu zadośćuczynienia dopomoże życzliwie swoim bliźnim, którzy podobnego
procesu wymagają. Zanim
się rozpocznie Msza Święta A najpierw
trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: gdzie, po co i do Kogo idę, wybierając
się „do kościoła”. Z kolei
dorosłym grozi w traktowaniu obowiązku udziału w niedzielnej czy świątecznej
Eucharystii jako „przyzwyczajenia socjologicznego” lub jedynie hołdowanie
tradycji – oczywiście o ile nic „ciekawszego” nie stanie na drodze (goście,
niedzielne zakupy, wy cieczki, program telewizyjny itp.) lub nie sparaliżuje
lenistwo (o wpływie pogody na frekwencję już nie wspominając). Po latach
katechizacji i katolickiego wychowania w rodzinie, po kongresach
eucharystycznych, niezliczonych kazaniach, lekturach, dokumentach Kościoła,
przykładach życia ludzi świętych – musi się wreszcie zrodzić w człowieku
wierzącym świadomość, że idąc na Mszę św., weźmie udział w najważniejszym i
najświętszym na ziemi Spotkaniu z Panem i Odkupicielem we wspólnocie żywego
Kościoła. Chrześcijanin chce w Eucharystii uczestniczyć czynnie: słuchając
Słowa Bożego, włączając się w Ofiarę Chrystusa, przyjmując Jego Ciało i Krew
w Komunii św. i włączając się w dostępny mu sposób w życie społeczności
Kościoła lokalnego (parafii). Bardzo wielu z
nas nie ma już „zielonego pojęcia”, jak należy ubrać się do kościoła, choć
liczymy się z tym bardzo w innych miejscach. Nadmierne
strojenie się bywa nie tylko zgorszeniem i jest w stanie rozproszyć uwagę
zebranych na modlitwie, ale nawet jest czasem przyczyną rezygnacji z pójścia
na nabożeństwo przez ludzi ubogich, którzy przez brak wykwintnego stroju
czują się „gorsi” we wspólnocie. Tak więc problem godnego, odpowiedniego
stroju „do kościoła” nie jest tylko prywatną sprawą poszczególnych osób i –
jak wszystkie postawy – domaga się wychowania od najmłodszych lat. Najprostszą
zasadą byłoby przy wyborze ubioru uświadomienie sobie, że pójście na modlitwę
należy potraktować tak, jak każdą wizytę oficjalną, podczas której nastąpi
spotkanie z Kimś dla nas Najważniejszym. Cnotą królewską
jest podobno punktualność. Jakże nam daleko do tej sprawności (cnoty) w
odniesieniu do Eucharystii – wystarczy stanąć sobie kiedyś przy drzwiach
świątyni i popatrzyć... Dowodem na to,
że świadomie przygotowujemy się do udziału w Mszy św., jest zachowanie postu
eucharystycznego. |
Autor: ks.
Aleksander Radecki