Trudności w drodze do nieba
O trudnościach w drodze do nieba - pokusy i inne |
O trudnościach w drodze do nieba
Jak
to się dzieje, że grzech ciężki, który jest największą tragedią
człowieka, traktowany jest przez wielu ludzi jako bardzo atrakcyjna
propozycja szczęścia?
Atrakcyjność grzechu i siła pokus
Złe
duchy potrafią z niezwykłą inteligencją i przebiegłością tak aranżować
pokusy, aby wzbudziły w człowieku przekonanie, iż grzech jest
rzeczywiście źródłem przyjemności i szczęścia, których niestety Pan Bóg
zabrania. I tak na przykład dla żonatego mężczyzny pokusa romansu z
inną kobietą pociąga obietnicę zrealizowania najskrytszych
egoistycznych pragnień. Pokusa żądzy posiadania będzie ukazywała
perspektywę szczęścia w zdobywaniu jak największej fortuny, często
kosztem wyzysku pracowników, przez płacenie im głodowych pensji i inne
złodziejskie działania, nie liczące się z dobrem Ojczyzny czy ogólnie
pojętym dobrem wspólnym. Pan Jezus ostrzega: Uważajcie i strzeżcie
się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie
jego nie jest zależne od jego mienia (Łk 12,15); Albowiem korzeniem
wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się,
niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu
boleściami (1 Tm 6,10). Podobnie jest z pokusami nakłaniającymi
do popełniania grzechów związanych z lekceważeniem codziennej modlitwy
i sakramentów oraz z aborcją, antykoncepcją, pornografią, różnymi
formami okultyzmu (wróżbiarstwem, bioenergoterapią, wywoływaniem
duchów, jogą, medytacją wschodnią, satanizmem, reiki i innymi tego typu
praktykami) oraz ze wszystkimi innymi grzechami, które zrywają
przymierze człowieka z Bogiem.
Każda pokusa ukazuje grzech
jako dobro i to w atrakcyjny i ponętny sposób, żeby w człowieku
wzbudzić pożądanie zmysłów, akceptację uczuć oraz pragnień popełnienia
go. Ciągle aktualne jest ostrzeżenie św. Piotra: Bądźcie trzeźwi!
Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo
pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! (1 P 5,8-9). Pamiętajmy jednak o tym, co pisze św. Paweł: Wierny
jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz
zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście
mogli przetrwać (1 Kor 10,13).
Cierpienie pozostanie wielką tajemnicą i nie zawsze jest konsekwencją osobistych grzechów
Obowiązkiem
chrześcijanina jest, aby decyzją swojej woli zdecydowanie odrzucał
wszelkie pokusy, pomimo nieraz bardzo silnego pragnienia grzechów i ich
uczuciowej akceptacji. Gdy ktoś jednak ulegnie pokusie i popełni
grzech, to powinien natychmiast pójść do spowiedzi. Jeśli jednak z
uporem będzie w nim trwał, to wtedy siły zła tak osłabią jego wolę i
zaciemnią umysł, że zacznie traktować zło jako dobro, a dobro jako zło.
Do tak zniewolonych grzechem ludzi Pan Bóg kieruje groźną przestrogę: Biada
tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają
ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają
gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz! (Iz 5,20).
Chrystus
bardzo pragnie wyrwać z niewoli diabła najbardziej zatwardziałych
grzeszników, dlatego dopuszcza na nich wielkie cierpienie, aby mogli
doświadczyć tragicznych konsekwencji swoich grzechów. A wszystko to w
tym celu, by poruszyć ich sumienia, wzbudzić żal za grzechy i szczerą
wolę poprawy. Może to być nieszczęśliwy wypadek, utrata zdrowia,
bankructwo, doświadczenie zbliżającej się śmierci, jakiś kataklizm lub
inne wydarzenia, które tak dotkną człowieka, że ten może w końcu
zrozumie, iż ostatecznym celem jego życia jest osiągnięcie nieba przez
zjednoczenie w miłości z Bogiem. Wtedy jest duża szansa, że człowiek
uświadomi sobie tragizm swojego zniewolenia przez grzech i nawróci się,
zawierzając cały swój los Bożemu miłosierdziu w sakramencie pojednania.
Jak radosne staje się wtedy doświadczenie prawdy, że jedynym oparciem,
jedyną radością i nadzieją jest Jezus Chrystus, a nie pieniądze,
kariera zawodowa, grzeszne przyjemności czy ubóstwianie człowieka!
Strasznym bluźnierstwem jest oskarżanie Boga o obojętność w obliczu ludzkiego cierpienia
Trzeba
pamiętać, że Jezus Chrystus dobrowolnie wziął na siebie wszystkie nasze
słabości i grzechy. W czasie męki i śmierci na krzyżu doświadczył
przerażających cierpień spowodowanych przez grzechy wszystkich ludzi,
zarówno tych, którzy istnieli, jak również tych, którzy będą istnieć.
Stało się to możliwe tylko dlatego, że Jezus jako prawdziwy człowiek
jest prawdziwym Bogiem, a dla Pana Boga nie ma przeszłości i
przyszłości, tylko jest ciągłe „teraz”. Nikt z ludzi tak wiele nie
przecierpiał i nigdy nie jest w stanie tak cierpieć duchowo i
cieleśnie, jak do tego zdolny był Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus. W
czasie męki i śmierci Jezusa skoncentrowało się w Jego człowieczeństwie
całe zło świata. Jezus, obarczając się naszym cierpieniem, dzięki
swojej Boskiej naturze, zmienił w sposób całkowity jego znaczenie i
nadał mu zbawczy sens. Przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa,
każde, chociażby najbardziej bezsensowne cierpienie, przeżywane przez
człowieka z wiarą i w zjednoczeniu ze Zbawicielem, staje się drogą
zbawienia.
Jeżeli człowieka dotyka jakiekolwiek cierpienie,
Pan Jezus jest pierwszym, który niesie jego ciężar. Dlatego strasznym
bluźnierstwem jest oskarżanie Boga o nieczułość i obojętność w obliczu
ludzkiego cierpienia.
Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego Ciele Mistycznym i jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości tego, który jest jego głową. Oto istotny powód, dla którego każdy święty tak pragnął cierpienia – pisze św. Edyta Stein.
Męka i śmierć Chrystusa powtarzają się w Jego Ciele Mistycznym i jego członkach. Każdy człowiek musi cierpieć i umierać, lecz jeśli jest żywym członkiem Mistycznego Ciała, jego cierpienie i śmierć nabierają odkupieńczej mocy dzięki Boskości tego, który jest jego głową. Oto istotny powód, dla którego każdy święty tak pragnął cierpienia – pisze św. Edyta Stein.
Modlitwa i post są niezbędnym orężem w walce z mocami zła
Nie
można zapominać, że cierpienie pozostanie wielką tajemnicą i nie zawsze
jest konsekwencją osobistych grzechów, o czym przypomina nam Pan Bóg w
historii biblijnego Hioba (por. J 9,2-3; Łk 13,1-4). Często Chrystus
powołuje niektórych ludzi, tak jak na przykład św. o. Pio, św.
Faustynę i innych, aby współuczestniczyli w Jego cierpieniu za
zbawienie świata. Tylko przez zjednoczenie z Chrystusem, cierpienie
(także z powodu osobistej winy) staje się wielką łaską i drogą
prowadzącą do pełni szczęścia w niebie.
Poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę
Wszystko,
czego potrzebujemy do osiągnięcia pełni szczęścia w niebie, Jezus
Chrystus ofiaruje nam za darmo, w sakramentach pojednania i
Eucharystii. Oczekuje tylko naszej zgody, abyśmy przyjęli Jego
Ewangelię i starali się ze wszystkich sił żyć nią na co dzień. Drogę,
która prowadzi do nieba, pokazują przykazania. Nie jest łatwo nią iść,
o czym mówi sam Pan Jezus: Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo
szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a
wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i
wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją
znajdują (Mt 7,13-14).
Pójście drogą przykazań i
Ewangelii jest możliwe tylko dzięki łasce Bożej darmowo udzielanej
każdemu człowiekowi oraz samodyscyplinie, którą musimy sobie sami
narzucić. Każdy, który staje do zapasów – pisze św. Paweł – wszystkiego
sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś
nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak,
jakbym zadawał ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w
niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za
niezdatnego (1 Kor 9,25-27). W innym miejscu apostoł narodów zachęca: Zadajcie
więc śmierć temu, co jest przyziemne w [waszych] członkach: rozpuście,
nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest
bałwochwalstwem (Kol 3,5).
Aby Chrystus mógł nas każdego
dnia prowadzić drogą wiodącą do nieba, musimy poskramiać swoje ciało,
czyli narzucać sobie dyscyplinę i tak ułożyć program dnia, żeby był
czas na modlitwę, pracę i odpoczynek. Modlitwa otwiera przed nami
nieskończone perspektywy, gdyż dzięki niej wchodzimy w tajemnicę
miłości i życia Najświętszej Trójcy, gdzie jest pełnia szczęścia i
źródło istnienia całego wszechświata. Kochający Bóg pragnie z nami
nawiązać bardzo osobistą, intymną relację miłości i dlatego zachęca,
abyśmy byli w modlitwie wytrwali (Rz 12,12); czuwali i modlili się (por. Mt 26,41); prosili, a będzie nam dane (Mt 7,7). Zachęca nas do całkowitej ufności, która polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą
(1 J 5,14). Jeżeli codziennie będziemy się szczerze modlili, to wtedy
odczytamy wolę Bożą i ją wypełnimy. Zaleca się, aby codziennie znaleźć
czas na modlitwę różańcową, lekturę Pisma św., Koronkę do Bożego
Miłosierdzia, i, jeżeli jest to możliwe, uczestniczenie we Mszy św.
Pójście drogą przykazań i Ewangelii jest możliwe tylko dzięki łasce Bożej darmowo udzielanej każdemu człowiekowi
Czuwać
należy nad tym, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej.
Przystępować do sakramentu pokuty raz w miesiącu, a gdy nastąpił ciężki
upadek, niezwłocznie uklęknąć przed kratkami konfesjonału. Poskramiać
swoje ciało i brać je w niewolę, to znaczy jednoczyć swoją wolę z wolą
Bożą i podporządkować jej wszystkie uczucia, nastroje i różnorakie
pragnienia, które często się zmieniają i sprzeciwiają Bożemu prawu. I
tak, kiedy nie chce mi się modlić, to tym bardziej wtedy więcej czasu
przeznaczę na modlitwę, ofiarując Bogu swoje zbuntowane uczucia i zły
nastrój. Żyć wiarą to podejmować codzienny trud solidnej, uczciwej
pracy, wypełniania swoich obowiązków, przeznaczać stały czas na kontakt
z Bogiem w modlitwie, nie zaniedbywać koniecznego odpoczynku.
Poskramiać swoje ciało i brać je w niewolę, to znaczy opanowywać sztukę
samoograniczenia się, rezygnowania z rzeczy godziwych na rzecz jeszcze
większego dobra. Dlatego konieczne jest praktykowanie postu,
umiarkowanie w spożywaniu posiłków, właściwe korzystanie z internetu,
telewizji, itp. oraz unikanie wszystkiego, co uzależnia i zniewala.
Każdego dnia trzeba sobie uświadamiać, że życie na ziemi jest tylko jedno i że jest ono niepowtarzalne: postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd
(Hbr 9,27). A podczas sądu w chwili śmierci zadecyduje się nasz
ostateczny los, zbawienie albo potępienie. Będziemy sądzeni z miłości,
ale wtedy Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. Bo co człowiek sieje,
to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze
zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne (Ga 6,8).
Dlatego
w czasie pokus, oprócz modlitwy, powinna nam towarzyszyć świadomość o
sądzie w chwili śmierci, a gdy pokusy będą szczególnie natrętne, to
należy zastosować niezawodną receptę, którą daje Jezus: ten rodzaj złych duchów można wyrzucić tylko modlitwą [i postem]
(Mk 9,29). Modlitwa i są niezbędnym orężem w walce z mocami zła, które
wszelkimi sposobami starają się nas zniechęcić do wytrwałego,
codziennego kroczenia trudną, wąską drogą, jaka prowadzi do nieba.
W
końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję
Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie
toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw
Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych
ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.
Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali
się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko (Ef 6,10-13).
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Zaczerpnięte z portalu: katolik.pl